Mój Wu troszkę jeszcze w szoku poszedł do siebie do domu. Siedziałam z mamą i długo gadałyśmy, tata chyba musiał to "przetrawić" bo dalej nie odzywał się słowem i poszedł grac w szachy. Z jednej strony dobrze, że nie krzyczał. Na początku nawet się uśmiechnął. Z drugiej jednak chciałabym żeby powiedział mi cokolwiek.
Dostaliśmy "przykazania na przyszłość" i takim sposobem, ja muszę skończyć szkołę. Najlepiej w trybie dziennym. Mam o siebie dbać. Mamy się nie kłócić i Wu ma mi pomagać. A wszystko się poukłada i będzie dobrze. Aaa no i na razie mamy się nikomu nie chwalić zbytnio.
W niedziele moje ostatnie "naście", nie będzie prezentów, bo w domu krucho z kasą. Będzie ciasto i kawa. Rodzinnie i skromnie. Tak jak lubię. Nie chcę nic więcej. Tylko spokojnej atmosfery i osoby które kocham. Nie będzie tylko mojego brata :( Jest za granicą i nie da rady przyjechac. Ale to zrozumiałe. Ważne, żeby był później. Może na jakimś ślubie? a może na chrzcinach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz