No i odebrałam paczkę i zgadaliśmy się z moim, że podjadę po Niego do Jego szefa. Jadę sobie, jadę, piękna prosta a przede mną jakiś dziwny wóz z jakimiś wiejskimi "pachnidłami", myślałam, że się uduszę no więc wzięłam się za wyprzedzanie. Gdy tego czynu dokonałam (w terenie zabudowanym, ograniczenie do 50 i takie tam bzdety) zobaczyłam, że nieopodal stoją tzw.NIEBIESCY. Ekhem :). Zwolniłam i jechałam przepisowo a za pewne nie "ściągnęli" mnie na bok bo już kogoś sobie "trzepali". Pojechałam. Wracając tą samą drogą jakieś bo ja wiem 20 minut później, już nie udało się tak łatwo. Jechałam ja i niestety mnie zatrzymali, zjechałam więc na bok. Za mną jechał znajomy mojego Wu. Jego też chcieli zatrzymać, ale On im uciekł. Dodam, że gdyby się zatrzymał to miałby nie miłą sytuacje bo nie dość że prawka nie ma i auto ani przeglądu ani nic no to eh ;) No i Pan Niebieski podszedł do samochodu, i powiedział coś w stylu "proszę jechać za samochodem"? Nie wiem bo nie zrozumiałam go (w ogóle to pierwszy raz odkąd mam prawko mnie zatrzymali). No i on wsiadł w auto i pojechał gonić tamtego znajomego, a ja przepisowo, pomalutku, bo tam same ograniczenia jechałam:). Dojechałam do krzyżówki a ich nie ma więc pomyślałam sobie no i co ja mam zrobić? Jadę do domu. :) Tak więc zajerzdzając jeszcze po drodze do sklepu na zakupy i przejeżdżając pod komisariatem który jest niedaleko mojego domu dotarłam sobie do domu.
A mój Wu się śmiał. Że niebieski tak chciał na zatrzymywać dwa auta a jedno mu uciekło a druga sobie po prostu do domu pojechała :)
Ps. A wieczorem mój tata wrócił z delegacji i całą jego ekipę też zwinęli niebiescy i chcieli im wlepić mandat za to, że jechali bez pasów, a oni się w ostatnim momencie zapinali :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz