piątek, 11 lutego 2011

Wiem, że już był podobny tytuł. Piszę to bo znowu jest tak samo. Z moim Wu. od tygodnia się nie mogę dogadać bo albo jest w pracy albo pije. Wczoraj kupił mi "na przeprosiny" piękny bukiet róż i prezent niby dla mnie ale miał z tego większą uciechę sam niż ja. Bo kupił radio do auta i taką gałkę do zmiany biegów. Nie powiem, że mi się nie podobało, podobało mi się. Ale nie podobało mi się jego zachowanie, bo ... pił. Byliśmy na ulotkach - nie wiem czy wam już mówiłam, że czasem z nim jeżdżę, żeby zareklamował swoją "firmę" bo on nie ma prawka a ja mam i dlatego tak. Jak wróciliśmy to mieliśmy iść do niego, ale nic z tego nie wyszło i pojechaliśmy na tamę gdzie mieliśmy "pogadać" a wyszło tylko tyle że ja pokrzyczałam a potem ryczałam cały czas a on sobie siedział i piłpiwo. Mam dośćA na koniec usłyszałam takie coś, że nawet nie chcę mówić. Dzisiaj rano mi napisał, żebym nie brała tego do siebie... A ja nie potrafię. 

Nie mam już siły, w sobotę mieliśmy powiedzieć rodzicom, a teraz to ja już nie wiem co z tego będzie... 
Byłam na badaniach krwi itp. a w czwartek mam wizytę u lekarza, ciekawe czy pójdzie ze mną i jak to będzie dalej wyglądało... 
Póki co mam naprawdę dość i nerwy mam tak zszargane że szok. A przecież nie powinnam nawet brać żadnych lekarstw uspokajających, żeby nie szkodzić dzidzi. 
Tak bardzo ją pokochałam, ale tak bardzo mi przykro że jej "tatuś" robi takie rzeczy.... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz