niedziela, 27 marca 2011

Przede wszystkim chciałam Was prosić o to by każda z Was pod tą notką zostawiła mi swój adres wraz z podpisem, ponieważ wiele z Was ostatnio pozmieniało adresy, a że mnie długo nie było to się pogubiłam. Wiem też, że potrzebny jest niektórym z Was mój adres @ więc oto on: 
aneciak1992@interia.pl lub ten blogowy mlodamama0220@op.pl piszcie a ja postaram się po
 nadrabiać braki :)

Ekhem. Pewnie chciałybyście też wiedzieć co u mnie skoro mnie tak długo nie było? A wiec powiem
 szczerze, że nic ciekawego się nie dzieje ostatnio. Można powiedzieć, że jestem prawie zdrowa
w szkole jakoś idzie do przodu choć nie powiem, że łatwo bo trochę opornie. Już sama się 
pożegnałam ze świadomością, że będę miała czerwony pasek i staram się przyzwyczaić do tego 
rodziców - ciężko. W szkole niektórzy nauczyciele już wiedzą i choć niby z uśmiechem i życzliwością 
pytają jak się czujęto okazuje się, że gubią całkiem przypadkiem akurat MOJE sprawdziany i 
twierdzą, że mnie wtedy nie było,co jest nie prawdą. Tak więc jak widzicie w szkole mam zapiernicz 
taki, że szok. Dobrze, że tylko do końca kwietnia a później praktyka bo niektórym nauczycielom 
mogłabym zrobić krzywdę. 
Z moim wszystko w porządku, choć w tygodniu miał jeden odpał z "powrotem do kolegów" 
ale niestety się nie opłaciło. Jego ukochana (czyli ja:) )po prostu ma wyczulone niektóre zmysły 
na co niektórych i takim sposobem usłyszałam (po zastosowaniu pewnych metod "wychowawczych" 
heh), że on już nie będzie no i żebym go ratowała - na kaca najlepsza ukochana kobieta :) heh.
Aaaa no i zapomniałabym o najważniejszym - wczoraj dostałam WIELKI wór z ciuszkami dziecięcymi 
od kuzynki - oglądałam je wszystkie chyba z dobre pół godziny i są takie cudne! Malusie, śliczne 
i w ogóle eh:)
A dzisiaj jadę z przyszłymi teściami i ukochanym na "zakupki" tzn. oni jadą na zakupy ale 
ogrodnicze,a ja jadę połazić po sklepach z ciuchami i ciuszkami :) Radochy będzie pewnie co 
nie miara :)

A teraz moje kochane, jeszcze raz proszę o adresy i wszelkie wieści, a teraz zabieram się z 
powrotem za naukę, żeby co niektórym pokazać, że potrafię. 

sobota, 19 marca 2011

Wszystko nabiera jakiegoś szalonego tempa i dzieje się nieprawdopodobnie szybko. Mamy już ustaloną datę ślubu cywilnego, mój ukochany ma już kupiony garnitur, rozglądamy się za jakąś niewielką salą żeby zrobić przyjęcie póki co tylko dla rodziców i rodzeństwa. Ja za sukienką na razie nawet nie patrzę bo i tak się w niej w czerwcu bym pewnie już nie zmieściła. Ale mam już wymyśloną jaką bym chciała, mam nadzieję tylko że uda mi się taką znaleźć. 
Brzusio rośnie i ciągle przybywa wagi. Robię się coraz bardziej okrąglutka.
A póki co - dopadło mnie przeziębienie. I to z własnej głupoty! Parę dni było dość ciepło po południami więc w czwartek postanowiłam sobie jechać w cienkiej bluzce i cieniusiej kurteczce do szkoły! Głupia!. Po wyjściu ze szkoły okazało się że pada a ja ani kaptura ani parasolki, zmarzłam, zmokłam no i w efekcie jestem chora. Wczoraj gorączka (udało mi się ją zbić jakaś herbatką przywiezioną przez moją mamę z Niemiec) a dzisiaj znowu jestem osłabiona i z nosa mi leci jak z kranu. Nie mam siły siedzieć a muszę wziąć się porządnie za naukę. 
Znacie jakieś sposoby na katar w ciąży? Bo mi póki co nic nie pomaga i noszę przy sobie rolkę papieru bo tak mi cieknie z nosa :(

piątek, 11 marca 2011

A działo się to wszystko 8.03.2011r czyli w Dzień Kobiet:
Myślałam, że zapomniał bo chociaż wysłał rano życzenia to jednak należy do facetów, którzy święta obchodzą "na swój sposób" :) Jednak jakże bardzo się myliłam...
Po powrocie ze szkoły poszłam od razu do niego. I on jakby nigdy nicprzywitał mnie tylko słodkim buziakiem no i zwykłym cześć. Szłam do niego pokoju święcie przekonana że nic więcej mnie dziś nie czeka. Po wejściu do pokoju jednak... zamarłam! Na stole stał WIELKI bukiet czerwonych róż. Były przecudne. Ale to nie wszystko. Gdy zaczęłam je wąchać i rozczulać się nad tym jaki jest cudny że pamiętał i przytulając go w podzięce za to, wtedy on nie mam nawet pojęcia skąd wyciągnął małe czerwone pudełeczko. Oczka się zaszkliły. Na ustach pojawił się wielki uśmiech. I usłyszałam krótkie "wyjdziesz za mnie?" Szczęście osiągnęło wszelkie możliwe granice. Byłam w siódmym niebie. Oczywiście że się zgodziłam. W końcu było to moim marzeniem.! 
Pierścionek też taki jak sobie wymarzyłam, choć wspominałam mu o takim tylko raz. Drobny, z białego złota z małą cyrkonią. Niezapomniana chwila do końca życia.

Dzień jednak nie skończył się tylko na tym. 
Niestety jednak wieczór był mało miły... ponieważ pojawiły się nielubiane przez żadną z nas wymioty. I to na dodatek jak byłam u mojego ukochanego w domu :( Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. On mi taką cudną niespodziankę, a ja jemu ehh... No ale powiedział, że mam się tym nie martwic, że w końcu w moim stanie to normalne. 

Ps. Zaczęło się wielkie planowanie, szukanie, marzenia ciąg dalszy :)

sobota, 5 marca 2011

Moja mama dziś pojechała do Niemiec. Niestety ale chcąc robić nam chociaż jakieś małe wesele albo chociaż cywilniak no i żeby starczyło w domu na normalne opłaty jest to nieuniknione :( niestety ale wydatki w Polsce są porażające w porównaniu do tego ile się zarabia! Tak więc najprawdopodobniej do świąt zostałam sama z tatą no i z Wu. Tak więc od dziś sama muszę martwic się o obiadki, sprzątanie, szkołę no i wszystko, wszystko. Myślę jednak, że jakoś damy radę.

Po za tym dzisiaj byłam na małych zakupach bo z racji, że zrobiło się cieplej musiałam kupić sobie chociaż jakieś adidaski, no a że zaszłam jeszcze do jednego sklepu z ciuszkami to kupiłam sobie jeszcze spodnie i bluzkę taką luźną więc będzie dobra na dłuższy czas na brzuszek nawet duży :) A spodnie niestety wiem, że tylko na chwilę bo za jakiś czas już się znowu nie będę mieścić ale za to po porodzie na pewno przez jakiś czas będą przydatne :)  

No i zrobiłam jeszcze małe porządeczki w szafkach bo nie mogę niektórych rzeczy znaleźć (bo swoją drogą to ja bałaganiara jestem:) co trzeba będzie zmienić wkrótce). No a teraz muszę się brać za naukę i za projekt. Wypadało by go w końcu skończyć, oddać i mieć z głowy. A w tym tygodniu co dzień jakiś sprawdzian albo dwa więc będzie ciężko. Mam tylko nadzieję że dzidzia chociaż mnie nie będzie budzić co noc jak w minionym tygodniu. 

Ps. No a tak w ogóle, to przez jakiś okres jakiś czas temu miałam problemy z plecami (tj. bardzo mnie bolało na dole w krzyżu jak się położyłam i wyprostowałam), no a teraz to się nasila. Będę musiała powiedzieć to lekarzowi na najbliższej wizycie bo boję się, że w dalszym etapie ciąży będę miała straszne problemy :(

wtorek, 1 marca 2011

No i zaczęło się dojeżdżania znów do szkoły, męczące. Dzisiaj pół nocy nie spałam a jak zasnęłam to o 6 zadzwonił budzik i musiałam wstać żeby zdarzyć na autobus i na 8 być w szkole... Na lekcjach mało co nie usnęłam no ale cóż. Po za tym dowiedziałam się że do połowy marca mam oddać cały projekt domku jednorodzinnego, wszystkie rysunki, opisy itp, gdzie szczerze mówiąc jestem daleko w ciemnym lesie z tym. A po za tym dowiedziałam się, że jesteśmy klasyfikowani podobnie jak maturzyści to jest około połowy kwietnia. SUPER! Nie ma co. W cholerę zaległości i w cholerę sprawdzianów mnie czeka, no i nie wiem jak ja to zaliczę wszystko...

Także genialnie bo ja już mam dość i nie mam pojęcia jak dam radę do końca kwietnia a później do czerwca na praktykach... ehh..  

A tak po za tym, to nie wiem czy się chwaliłam, że już jakiś czas temu wybraliśmy imiona :) Nie wiemy jeszcze co prawda czy to chłopiec czy dziewczynka ale imiona już są. Na razie jesteśmy nastawieni na właśnie takie, ale przez te parę miesięcy może jeszcze coś nowego nam wpadnie w ucho? Na razie jest Kacper albo Wiktoria. No i Wu i moja mama cały czas już tak mówią do mojego brzuszka :) 

Ps. Aaa no i dzisiaj nasza "miesiącznica" heh, 2lata i 2miesiące razem :) Kocham Cię skarbie i kolejnych miesięcy ze mną Ci życzę :D :*