trzeba mi cierpliwości... bo moja momentami jest na skraju wyczerpania a ja sama mam ochotę stanąć na uszach i klasnąć rzęsami.!
eh. Życie Matki Polki bywa okrutne. Szczególnie gdy po raz kolejny mówisz "nie wolno" a Twoje Ukochane Jedyne Najcudowniejsze Dziecię wpada w szał i płacze tak, że ani tłumaczenie, ani noszenie na rękach, ani zabawianie, ani całowanie, ani śpiewanie, tańczenie a nawet pozostawienie samemu sobie nie daje ŻADNYCH efektów. ŻADNYCH. Dopiero jakieś COŚ się musi w główce poprzestawiać i wtedy nagle cisza... a po minucie uśmiech od ucha do ucha i zaciesz. Takie zmienne nastroje to miewa ostatnio Nasz Synuś. A mama dostaje na głowę momentami bo nie wie co ma zrobić, żeby dobrze było Bomelkowi i jej samej też.
A swoją drogą to zauważyłam, że Bomelkowi na spacerach coraz mniej potrzebny jest wózek, najlepiej i najchętniej to na nóżkach wszędzie i najlepiej byleby blisko placu zabaw. Nasze Dziecię uwielbia bowiem spędzać czas na świeżym powietrzu a gdy tylko jesteśmy w domu na choćby pół godziny to On będzie stał pod oknem, przesuwał kwiatki, krzyczał do okna i płakał albo stał pod drzwiami i krzyczał oraz bawił się łańcuszkiem. Obydwie te rzeczy sugerują bardzo dosadnie "JA CHCĘ NA PODWÓRKO.!!!"
I takie to ostatnio życie Matki Polki, którą od prawie 11 miesięcy stałam się w zupełności...
Czasem trzeba zacisnąć zęby i malca zignorować. Wiadomo, że odbywa się próba sił i dziecko "doskonale" wie czego najbardziej w danej chwili potrzebuje, a wiadomo, że płacz zawsze opiekuna sprowadzi.
OdpowiedzUsuńCierpliwości ;*
Chociaż bywa ciężko, to jesteś naprawdę fajną Matką Polką :)
OdpowiedzUsuńOj ciężko bywa i to często. A słowa "nie wolno" zagościły u nas na dłużej w dialogach mama-syn
OdpowiedzUsuńJakbym o sobie czyta la. Mój maluch to jeszcze pod tymi drzwiami stoi w piżamie ale zakłada na głowę kapeleusz do wyjścia, gotowy jak nic:)
OdpowiedzUsuń