piątek, 16 grudnia 2011

No i po strachu

Jestem kochane, jestem! W końcu koniec tego koszmarnego tygodnia. Było ciężko, ale nikt nie mówił, że w życiu wszystko jest łatwe i przyjemne :) Wszystko (no prawie) zaliczone. Nawet matma! O dziwo. Został tylko jeden przedmiot, z którego nie było nauczyciela cały tydzień bo był na zwolnieniu, a z racji tego że ja w przyszłym tygodniu nie mam już jak jechać do szkoły to zaliczenie tego przedmiotu będę miała jak wrócę do szkoły w lutym. Cieszę się ogromnie! Jestem prze szczęśliwa, pomimo tego, że oceny to wcale nie są same 5 i 4 bo w większości to 3 i zdarzyły się nawet dwie 2, ale co tam. Ważne, że zaliczone. Teraz są WAŻNIEJSZE sprawy na głowie :)

Mały rośnie jak na drożdżach, cały tydzień był z tatusiem i babcią. Wszyscy spisali się bardzo dobrze, aż szczerze mówiąc trochę byłam w szoku ale jestem mile zaskoczona. Dzisiaj Bombel skończył 3 miesiąc! Duży już z Niego facet, zdolny i taaaaki kochany :)

A na koniec jedna z niemiłych dla mnie wiadomości... mamita jutro jedzie do Niemiec, nie będzie jej na święta :( niestety... eh ale szkoda gadać.
Święta (nasze pierwsze wspólne) będą więc w tym roku spędzone u rodziców Wu. a nie w domu... niestety. A miało być całkiem inaczej. Miało być pięknie, a wyszło jak zwykle średnio na jeża...
Święta w domu ograniczą się do miniumum, chociaż tyle dobrze że tym minimum mogę się zająć sama... ale chciałabym jednak, żeby te święta były całkiem inne. Miałam takie fajne plany a wszystko szlag trafił :(

Po za tym z Wu planujemy sobie kilka rzeczy na nowy rok, zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie, bo jak widać planowanie u nas raczej kiepsko nam idzie. O wszystkim powiem Wam w swoim czasie, a tym czasem zmykam spać bo od tygodnia nie bardzo miałam na to czas. A jutro... odwiedzę Was wszystkie :) Mam nadzieję, że mi się to uda....

7 komentarzy:

  1. Po pierwsze GRATULACJE! Naprawdę gorąco cię podziwiam, że dałaś z tym wszystkim radę, bo gdybym ja aktualnie musiała się czegoś uczyć, to chyba bym się pochlastała tępą żyletką ;-)

    A co co Świąt, jak już wiesz u nas też jakoś mało świątecznie, ale zasadniczo cały ten przedświąteczny szum w tym roku jakoś w ogóle mnie nie rusza. Natomiast bardzo się cieszę, bo będą to pierwsze Święta z Emilką i to jest ich największa radość i magia :-))) Myślę, że u was będzie tak samo :-)

    Buziaki dla Kacperka (trochę żałuję, że nie zamieszczasz tutaj jego zdjęć, bo fajnie byłoby zobaczyć jaki duży już z niego chłopak)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję ;-)

    zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję, najważniejsze, że masz wszystko zaliczone ;) Święta...u mnie też miało być inaczej, ale z racji, że teść w szpitalu zostajemy w domu, nie jadę do mamy, bo trzeba będzie codziennie do teścia podejść, nakarmić, posiedzieć z nim żeby nie czuł się sam. Jestem trochę zła, bo chciałam jechać do mamy, no ale.. :(((

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje! Wiedziałam, że dasz radę!

    Oj, szkoda, że nie będzie Twojej mamy :/ Niestety tak czasem bywa, że praca, że coś tam i święta nie wychodzą takie wymarzone ;)
    Ale i tak, będziesz z Kacperkiem i z Wu. i to najważniejsze!

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratulacje!!! cieszę się razem z Tobą:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluje, ważne że zaliczyłaś, dałaś radę. A kto wie może następnym razem uda się lepiej. Szkoda, ze na święta nie będzie mamy, ale jak musiała jechać to nic nie zrobi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluje! :* Wiedziałam, że dasz radę :D

    OdpowiedzUsuń